Kol/kol związkowcy i niezrzeszeni, pracownicy oświaty

 

W dniu 8 listopada 2019 rozpoczynamy  w Krakowie akcję "8 kwietnia -  pamiętamy".

Spotkamy się pod Ratuszem na Rynku Głównym o godz. 16:00.

Strajk, który rozpoczął się 8 kwietnia 2019 r. w kilkunastu tysiącach polskich szkół  objął w szczytowym momencie ok 600 tyś. pracowników oświaty.

Zapraszam wszystkich członków ZNP  i niezrzeszonych  do udziału w manifestacji.

 Dojazd własny.

 

Kol/kol związkowcy i niezrzeszeni, pracownicy oświaty

 

W dniu 8 listopada 2019 rozpoczynamy  w Krakowie akcję "8 kwietnia -  pamiętamy".

Spotkamy się pod Ratuszem na Rynku Głównym o godz. 16:00.

Strajk, który rozpoczął się 8 kwietnia 2019 r. w kilkunastu tysiącach polskich szkół  objął w szczytowym momencie ok 600 tyś. pracowników oświaty. Nikt nie przypuszczał, że potrwa to dłużej niż dwa, trzy dni i zakończy podpisaniem jakiegoś kompromisowego porozumienia. Niestety "zderzyliśmy się ze ścianą". Rządzący skalkulowali, że lepiej opłaci się im politycznie usztywnienie stanowiska i nie ustąpili na krok. Po trzech tygodniach, często heroicznego strajku, Prezydium Zarządu Głównego podjęło decyzje o jego zawieszeniu. Czy można było postąpić inaczej ? Raczej nie. Nauczyciele nie byli w stanie dłużej trwać w oporze, ze względów finansowych.

Dzisiaj jesteśmy mądrzejsi o wiedzę, że samorządy w większości popierały nauczycieli tylko formalnie. Gdy przyszło do rekompensaty finansowej okazało się , że nie chcą lub nie mogą jej wypłacić. Są oczywiście chlubne wyjątki takie jak miasto Warszawa i inne, które podniosły dodatki motywacyjne lub wynagrodzenia zasadnicze ale zdecydowana większość z nas, nauczycieli i pracowników biorących udział w strajku straciło swoje wynagrodzenia.

Okazało się też, ku zdumieniu wielu z nas, że rząd RP niespecjalnie przejmuje się tym, że w większości szkół nie jest realizowana podstawa programowa. Również rodzice nie wsparli nas jakimś masowym protestem. Oczywiście wielu rodziców zaoferowało nam swoje wsparcie w różnej postaci za co im bardzo dziękujemy.

Wielu z nas pyta dzisiaj, co dalej? Czy tak ogromna mobilizacja środowiska oświatowego poszła na marne? Moim zdaniem tak nie jest. 8 kwietnia przejdzie tak czy inaczej do historii i znajdzie odzwierciedlenie w podręcznikach.

Nie jest to tez "koniec historii", ale początek długiej i pewnie trudnej drogi.                       W analizie kwietniowych wydarzeń najbardziej zasadne wydaje się pytanie dlaczego protest przybrał tak masowa skalę. Przecież ZNP organizował (o czym niektóre media nie chcą pamiętać ) strajki w 2007, 2008 i 2017 r. żaden z nich nie osiągnął takich rozmiarów.

Moja teoria jest taka, że były dwie główne przyczyny : ekonomiczna                                           i psychologiczna.

W ostatnich latach systematycznie maleją wydatki rządu RP ponoszone na edukację mierzone jako procent PKB. Jeszcze w 2014 subwencja rządowa stanowiła     2,3 % PKB w 2017 to już tylko 2,1% (materiał graficzny nr 1). Łączne wydatki państwa i samorządów na edukację w 2017 r. osiągnęły najniższy historycznie poziom 3,6% PKB(materiał graficzny nr 2). Przypomnijmy, że przeciętne wydatki w skali Unii Europejskiej to 5% PKB. Skoro pieniędzy w systemie jest relatywnie mniej tym samym pogarszają się wynagrodzenia nauczycieli w stosunku do innych grup zawodowych (materiał graficzny nr 3).

Oprócz przyczyn ekonomicznych, przedstawionych powyżej duże znaczenie psychologiczne miała "reforma edukacji" wprowadzona wbrew znacznej części nauczycieli. Praca włożona w tworzenie gimnazjów została zdeprecjonowana                                  i wyrzucona do kosza. Tak naprawdę nikt nie przekonał środowiska oświatowego co do celowości zmian.

Moim zdaniem to dwa podstawowe powody wybuchu strajku. Było oczywiście wiele innych : postawa roszczeniowa rodziców, coraz większa liczba uczniów
o specjalnych potrzebach edukacyjnych, wielkopańska postawa  niektórych samorządów itp. stały się powodem, że protest był koniecznością.

Przypominam te podstawowe fakty po to by uświadomić i sobie i innym,
że przyczyny strajku nie zniknęły. Praktycznie żaden z wymienionych problemów nie zniknął.

Co zatem można zrobić? Wydaje się, że najgorszym scenariuszem będzie przyjęcie postawy, że nic nie da się zrobić. Młodzi , zniechęceni nauczyciele będą dalej przenosić się do korporacji i na kasy w sklepach wielkopowierzchniowych. Starsi stażem poczekają aż osiągną wiek uprawniający do świadczeń kompensacyjnych lub emerytur i tez odejdą. System edukacyjny nie zawali się z hukiem, ale stopniowo się zdegeneruje, będziemy obserwować zdarzenia, jakie są dzisiaj udziałem szpitali tj. zamykanie szkół i przedszkoli ze względu na brak chętnych do pracy.

Ta wizja to najgorsze co może spotkać polskie społeczeństwo. Naród słabo wyedukowany nie poradzi sobie w zglobalizowanym świecie.

Jako nauczyciele i związkowcy musimy zrobić wszystko, aby tak się nie stało. Akcja 8 kwietnia - pamiętamy to pierwszy krok na długiej i wyboistej drodze do dobrej edukacji. Mamy pozytywny program : ustawa o wynagrodzeniach nauczycielskich w formie dotacji (od 3 lat w "zamrażarce sejmowej"), wzrost nakładów na edukacje do 5% PKB, pojawi się obywatelski  projekt powiązania wynagrodzeń nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej.

Będziemy postępować cierpliwie i metodycznie. Z naszym przekazem trzeba dotrzeć nie tylko do polityków, ale do całego społeczeństwa. Dzisiaj, często obolałym psychicznie po strajku i nagonce w niektórych mediach wydaje się, że nauczycielska sprawa upadła. Nic podobnego. Podobnie jak było wiele razy w historii trzeba się pozbierać i rozpocząć "prace u podstaw". Zwyciężymy bo zwyczajnie racja jest po naszej stronie.